Druk i Reklama - Zapraszamy na nowy BLOG


https://blog.viperprint.pl/

O trudnym kliencie i Prostym kalendarzu


Najlepsze pomysły często rodzą się w zupełnie nieoczekiwanych okolicznościach, a proste rozwiązania okazują się najlepsze. Tak właśnie było z naszym nowym kalendarzem. Poznajcie jego niesamowitą historię. Historię ekstremalnych wyzwań i nadludzkich poświęceń.

Drukarnia internetowa ma to do siebie, że klienci nieczęsto odwiedzają ją osobiście, chyba że odebrać zamówienie po drodze. Ten wpadł do firmy jak huragan, zupełnie niezapowiedzianie. Wysoki, nienagannie ubrany, usta zacięte w wyrazie bezwzględnej determinacji. Zatrzymał się na ladzie w BOK, zatoczył wokół błędnym wzrokiem i zawołał: 
 Potrzebuję kalendarzy!!!


Normalna sprawa, kalendarze. Mamy. Można zamówić na stronie internetowej. W jego zachowaniu było jednak coś, co kazało nie dyskutować, tylko przynieść próbki. Szybko. Zanim zacznie strzelać albo eksploduje. Albo coś w tym stylu.
– Co to ma być?! Tu jest wszystkiego za dużo! Jakieś główki kaszerowane, jakieś doklejki, wyklejki… Ja potrzebuję prosty kalendarz! Rozumiecie, PROSTY!!! To trzecia drukarnia, którą odwiedzam. Prosty, nic nie kumacie w tej poligrafii?!


Trzasnął drzwiami i wyszedł, a my zostaliśmy z niejasnym wrażeniem, że w naszej ofercie brakuje czegoś ważnego. Zadumał się grafik, zasmucili drukarze, marketing stanął w kolejce do automatu z kawą, a dziewczyny z BOK-u wzięły wolne (żeby leczyć traumę  do tej pory mają tiki na widok czarnego garnituru). Nadszedł czas, by zacząć proces kreacji nowego produktu. 


A był to proces długi i niezwykle skomplikowany. Pochłonął niezliczone ilości kofeiny i  czekolady, jeden ulubiony kubek kierownika, dwie myszki oraz jedną kartę graficzną, która uległa spaleniu w niewyjaśnionych okolicznościach. W ViperPrint działy się dziwne rzeczy. Latały przedmioty, maszyny same drukowały, a grafik płakał po cichu w toalecie. Nieprzespane noce, obgryzione ołówki, kryzysy w social media, aż w końcu pewnego dnia…


Jest! Oto on: kalendarz PROSTY. Druk w 48 godzin, obrzydliwie niska cena.

Przyszła pora na ostateczną próbę. Zaprosiliśmy naszego wymagającego klienta z powrotem, żeby pokazać mu kalendarz. W skupieniu obejrzał dzieło ze wszystkich stron. Zapadła pełna oczekiwania cisza, tak gęsta, że można by ją kroić nożem. Wreszcie wydał wyrok:
 Wspaaaaniały! Genialny!!! O to mi właśnie chodziło  uśmiechnął się promiennie jak Tolkienowski Gollum na widok pierścienia  biorę od razu tysiąc sztuk. Albo nie, dziesięć tysięcy!!!

Następnego dnia złożył zamówienie. Projekt przedstawiał… No właśnie. Jak myślicie, co mógł przedstawiać? Piszcie w komentarzach!

100 000 wyświetleń. Rozstrzygnięcie konkursu


To była piękna burza mózgów. Dziękujemy za wszystkie propozycje. Padło tyle ciekawych pomysłów, że nie wiemy, od czego zacząć. Zapraszamy na małe podsumowanie konkursu oraz rzecz jasna wyniki. Gratulujemy!

Nie będziemy owijać w bawełnę: przedstawiliście same dobre propozycje, więc nagradzamy wszystkich. Oto lista zwycięzców. Prosimy o kontakt na u.augustyniak@viperprint.pl i podanie danych adresowych do wysyłki nagród.

Maciej Dżugan

Wojciech Lejowski

Nulek

PRomenada Biznesu

Krzysztof Rypel

Dawid Szczepaniec

Beata Władyka

WojtekRTB

Dorota Wysocka

Tajemniczy Gość z 2.08.2016 23:09

Brawo!!!


Cieszymy się, że nasz dotychczasowy dobór tematów mniej więcej (z przewagą więcej) pokrywa się z tym, co chcielibyście czytać i oglądać. Kilka razy przewinęła się propozycja video tutoriali - na blogu ich wprawdzie nie znajdziecie, ale warto zaglądać na nasz kanał na Youtube, gdzie Edwin zamieszcza kolejne instruktaże.

O wpadkach podczas przygotowania do druku co nieco już pisaliśmy - omówienie najczęściej popełnianych błędów, które spędzają sen z powiek weryfikatorom, znajduje się tutaj i tutaj. Oczywiście nie zaszkodzi powtórzyć i będziemy powtarzać przy każdej okazji, dopóki starczy klawiatur. Tak nam dopomóż druk.

Osobiście dziękuję za pomysły na content na koniec roku, mianowicie rankingi najlepszych projektów i bieżące trendy w projektowaniu do druku reklamowego. Dawno nie pojawił się na blogu żaden przegląd, a powinien. Przegląd czcionek i przede wszystkim dobrych źródeł, z których można je pobrać, pozostawiam specjaliście, czyli Edwinowi. Podobnie jak tutoriale dotyczące projektowania różnego rodzaju mockupów.

Bardzo ciekawą propozycją jest druk 3D. Wprawdzie nasza drukarnia internetowa się tym nie zajmuje, ale jest to dziedzina niezwykle przyszłościowa, również w reklamie, więc czemu nie? Zawsze warto podejrzeć, co słychać u sąsiada za miedzą.

Miło, że chcecie nas poznać - dowiedzieć się, kto jest kim, czym inspirujemy się w naszej pracy, i w jaki dokładnie sposób powstają poszczególne produkty. Na tyle, na ile możemy pokazać ViperPrint od kuchni, postaramy się to zrobić. Jednego Waszego życzenia, choć bardzo nas kusi, nie spełnimy nigdy. Nie zdradzimy największych wpadek Klientów. Never ever. Choćby ktoś przesłał projekt w Paincie (proszę, nie…), bez spadów i z nafarbieniem pińcet procent, nikomu nie powiemy. Dlaczego? Dlatego że… jesteście naszymi Klientami i obowiązuje nas lojalność :)

100 000 wyświetleń. Konkurs!


Stało się: wczoraj naszemu blogowi stuknęło 100 000 wyświetleń. To kolejny po tytule Bloga Firmowego Roku dowód, że chcecie nas czytać i lubicie nas czytać. Potwierdzenie, że serwowane przez nas treści ułatwiają Wam pracę. Dziękujemy! Z tej okazji mamy dla Was szybki, łatwy i przyjemny konkurs.

100 000 wyświetleń to dużo czy mało? Bardzo dużo! Wszak drukarnia internetowa, choć też produkuje ładne rzeczy, nie może się równać np. z blogiem DIY. Druk wizytówek to nie przyrządzanie karkówek, poligrafia to nie pornografia, a i z modą mamy tyle wspólnego, co folia Soft Touch z aksamitem. Nasza dziedzina należy raczej do hermetycznych. Tym bardziej fajnie jest mieć czytelników tak samo zakręconych na punkcie druku jak my :)


Dlatego też chcielibyśmy oddać głos Wam. Pytanie konkursowe brzmi:

O CZYM MACIE OCHOTĘ POCZYTAĆ?

Powiedzcie nam, jakie tematy chętnie zobaczylibyście na blogu. Tutoriale, case study, techniczną wiedzę o produktach, a może dla odmiany coś z fotografii? Wszystkie sugestie będą mile widziane.

Piszcie w komentarzach pod tym wpisem! Koniecznie pod tym wpisem, nie na Facebooku. Dziesięć najciekawszych propozycji nagrodzimy Viperowskimi pendrive'ami plus kalendarzami magnetycznymi. Pełny regulamin konkursu można pobrać tutaj. Na odpowiedzi macie cały tydzień, aż do 9.08.2016 do północy. Wyniki ogłosimy w osobnym wpisie. 

Nowa maszyna. HP Indigo 7600


Kto stoi w miejscu, ten się cofa. Dlatego na ostatniej Drupie, czyli światowych targach sprzętu drukarskiego, wybraliśmy się na shopping. Efekt? Zakup kilku nowych urządzeń, w tym maszyny drukującej HP Indigo 7600, dwa razy szybszej niż Indigo 5600, które już mamy. To dla Was doskonała wiadomość: dzięki nowemu nabytkowi uruchamiamy niskonakładowy druk ulotek i katalogów.

Od teraz większość zleceń na druk cyfrowy będziemy realizować na tej właśnie maszynie. Natomiast HP Indigo 5600 nadal będzie się zajmować robotą de luxe, taką jak druk na kartonach ozdobnych z kolorem białym.

Jakość, wszechstronność, produktywność  tak określa maszynę sam producent. Jest naprawdę szybka: drukuje w kolorze aż do czterech milionów stron miesięcznie. Ta dość abstrakcyjna liczba przekłada się na bardzo konkretne korzyści. Minimalny nakład ulotek i ulotek składanych wynosi 50 sztuk, a katalogów szytych - 10 sztuk.

Niskie nakłady już są na naszej stronie internetowej i można zamawiać do woli (nawet trzeba!). Samo Indigo zostanie zasadzone w parku maszyn w połowie lipca. Obiecujemy foto- i wideorelację z tego jakże radosnego wydarzenia. Na razie kto ciekaw, może obejrzeć rysunek poglądowy:

Klik! Wtedy się powiększy

Aha, zakupiliśmy też nowe urządzenie do lakierowania UV i parę rzeczy do robienia kalendarzy. Ale o tym wkrótce.

Zmienne w Photoshopie: oszczędzacz wysiłku


Jak efektywnie pracować, ale się nie napracować? Odpowiedź na to pytanie interesuje chyba każdego. W tym tutorialu dowiesz się jak zrobić projekt pięciu plakatów za jednym zamachem. Wyobraź sobie taką sytuację: dostajesz zlecenie na realizację projektów na cykliczne imprezy filmowe w pewnej miejscowości. Od klienta dostałeś piękną tabelkę w Excellu: plakaty mają mieć wspólne tło i niektóre elementy, takie jak np. logo. Za to na każdym z nich będzie inne miejsce, czas, obrazek i oczywiście tytuł wyświetlanego filmu. Brzmi jak dużo roboty? Niekoniecznie.

Możesz to zrobić na dwa sposoby. Metodą tzw. studencką, czyli CTRL+C, CTRL+V lub nieco sprytniejszą – wykorzystując Zmienne. Zapraszam do lektury.

Tutorial przejdziemy w programie Adobe Photoshop CS5. Wszystkie potrzebne pliki możesz pobrać, klikając tutaj*. Podobne funkcje scalania danych umożliwia również Corel, Illustrator i oczywiście InDesign, w którym robi się to najwygodniej. Jednak czasami w życiu jest tak, że pracujemy na sprzęcie wyposażonym tylko w starego poczciwego Photoshopa, dlatego warto wiedzieć, że pozwala on również na takie figle.

Wstępnie wyrzeźbiłem prosty plakacik. Zwróć uwagę, że niektóre warstwy są zaznaczone na czerwono. To tam zadziała magia Photoshopa. Potrzebujemy, aby miejsca na tytuł filmu, datę, lokalizację i godzinę były zmienne. Dodatkowo plakat będzie miał jeszcze różne obrazki tematycznie związane z latem – na każdej wersji inny obrazek. So far wygląda to mniej więcej tak:


Na chwilę zostawmy nasz plakat. Zobaczmy, co tam dostaliśmy od organizatorów. Zrobili sobie ładną tabelkę z rozpiską, kiedy i jaki film jest wyświetlany. Letnie kino będzie rozdawać też upominki dla widzów. Na każdej imprezie trzeba podać inne hasło, a pomoże w tym obrazek na plakacie. Więc dodamy jeszcze jedną kolumnę o nazwie Obrazek, w której wpiszemy nazwy plików wraz z rozszerzeniem z naszymi zmiennymi obrazkami. Oczywiście w tym PSD-ku warstwy nazywają się jak kolumny. Tak naprawdę, połowa roboty za nami.


Wracamy do projektu plakatu - trzeba tu podpiąć tabelkę ze zmiennymi. Wybieramy z menu Obraz, a następnie klikamy Zmienne i Definiuj. Pojawi się takie okno:


Zauważ, że w liście rozwijanej masz wszystkie swoje warstwy. Oczywiście interesują nas te, które oznaczyliśmy sobie wcześniej na czerwono. Na początek wybieramy warstwę zawierającą tytuł. W polu Typ zmiennej wybieramy Zastępowanie tekstu i wpisujemy nazwę pierwszej kolumny z naszej tabelki. W ten sposób lecimy z pozostałymi warstwami i zmiennymi, aż do warstwy z obrazkiem. Tutaj sprawa wygląda nieco inaczej. Gdy wybierzesz tę warstwę z listy, Photoshop sam zmieni nam typ na Zastępowanie pikseli. Dalej po prostu wpisujemy nazwę kolumny, a w Metodzie dajemy Bez zmian. Twoje zmienne obrazki powinny znajdować się w tym samym folderze, co plik, na którym pracujesz. Ich rozmiary również powinny być takie same, jak obrazka referencyjnego z głównego projektu.

Teraz z zakładki Definiuj przechodzimy do Zestawów danych i klikamy przycisk Importuj:


Wybieramy naszą tabelkę i wciskamy Ok. Pamiętaj, że dane możesz podać w formie pliku tekstowego lub bazy CSV. Photoshop powinien teraz wciągnąć sobie wszystkie zmienne na zdefiniowane wcześniej warstwy. Aby sprawdzić, czy mu się to udało wybierz, menu Obraz i Zastosuj zestaw danych. Pojawi się takie okienko:


Zaznacz pole Podgląd i możesz sprawdzać, czy poszczególne filmy mają odpowiednie godziny i miejsca wyświetlania. Wszystko gra? To teraz możemy zapisać osobne pliki. Coś jednak nie gra? Upewnij się, że tabelka z danymi jest prawidłowo przygotowana, warstwy są prawidło zdefiniowane z kolumnami, podałeś prawidłowe nazwy i rozszerzenia obrazków.

Aby zapisać plakaty do osobnych plików, wybierz z menu Plik, Eksportuj, a następnie Zestawy danych jako pliki.


Pozostaje już tylko ustalić folder docelowy i nazewnictwo plików. Proponuję przyjąć nazwy plików od nazw zestawów danych. Jeśli jest taka potrzeba, możesz również zapisać tylko jeden wybrany set danych.

Jak widzisz, Photoshop ma bardzo szeroki zakres możliwości. Generowanie plików ze zmiennymi zestawami danych może znaleźć zastosowanie w różnych projektach, nie tylko gdy chodzi o druk plakatów. Na myśl przychodzi mi np. seria grafik pod social media lub wiele banerów do jednej kampanii. Odpowiednie przygotowanie pracy i konfiguracja mogą wydawać się nieco skomplikowane, ale na pewno tym większa później będzie satysfakcja, gdy Photoshop wykona resztę roboty za Ciebie. 

A Ty, do jakiego projektu zastosujesz zmienne? Podziel się odpowiedzią w komentarzu.



*Grafiki wykorzystane przeze mnie w tutorialu pod linkiem pochodzą z pl.freepik.com.

#Darylosu. Z czym to się je?


Dzień Dziecka się skończył jakiś czas temu, ale nie dla wszystkich. Są tacy, którzy prezenty dostają przez cały rok - na przykład blogerzy, otrzymujący tak zwane darylosu. Zjawisko to da się bardzo dobrze wykorzystać w naszym małym, kolorowym świecie reklamy gadżetowej, więc warto poświęcić mu nieco uwagi. 

Sam pomysł na promocję jest stary jak świat. Marki lubią robić prezenty osobom które inspirują innych w swoim otoczeniu, czyli tzw. influencerom. To dobra forma promocji - jesteśmy bardziej skłonni kupić produkt polecony przez nam znajomego, niż produkt zobaczony w reklamie. Zmieniło się tylko (i aż) to, że internet daje możliwość pochwalenia się prezentem dużo szerzej niż tylko wśród przyjaciół. Co za tym idzie, potencjalny zasięg reklamy wirusowej znacząco wzrasta.

Taką akcję robiliśmy z okazji 12. urodzin.
Skąd nazwa #darylosu? Trudno jednoznacznie stwierdzić, kto użył jej jako pierwszy, ale przyjmuje się, że darylosu zawdzięczamy Maćkowi Budzichowi. Autor bloga Mediafun otrzymał w prezencie zdalnie sterowany czołg i zapytał fanów na Facebooku, w jaki sposób mógłby oznaczać posty, w których pokazuje podobne zdobycze. Jeden z nich zaproponował #darylosu i tak już zostało. Czołg trafił na aukcję WOŚP, co bardzo pochwalamy - sami co roku realizujemy dla Orkiestry druk plakatów i innych potrzebnych rzeczy. Swoją drogą ten czołg jest świetny. Niech mi ktoś wyśle taki… oh, wait. Reklama i Druk to przecież blog firmowy.

Oczywiście nie wszystkie upominki wysyłane znanym postaciom internetu trafiają w formie zdjęć na ich blogi i konta w portalach społecznościowych. Niektórzy publikują wszystko jak leci, jednak większość ogranicza się jedynie do najciekawszych darówlosu. Dlatego jeśli decydujemy się na tego typu reklamę, warto włożyć wysiłek w to, by prezent był oryginalny, zaskakujący, stworzony z myślą o danej osobie. Ogólnie - wart pokazania. A potem trzymać kciuki, żeby się spodobał. Można też zastosować inną strategię: nawiązać z interesującym nas blogerem współpracę, w ramach której pochwali się naszym produktem odpłatnie.

Zebrałam dla Was kilka przykładów wartych - moim zdaniem - pokazania. Tak, widziałam burzę, jaką swego czasu wywołał artykuł o darachlosu na portalu jednego z poczytnych czasopism. Mam nadzieję, że swoim tekstem nie podpadnę właścicielowi żadnego z wymienionych poniżej profilów ;)
Postaram się nie.

Maciek Budzich najwyraźniej ma szczęście do naprawdę ciekawych darówlosu. Kto nie chciałby pograć na takiej maszynie? Prezent angażujący i budzący pozytywne skojarzenia.



Z kolekcji tego samego blogera. W zestawie młotek i solidny blok czegoś, co przypomina beton. Wewnątrz kostki jest ukryta latarka, która według producenta ma być niezniszczalna. Żeby się do niej dostać, trzeba chwycić młotek w dłoń i rozbić blok. Po pierwsze oryginalny pomysł na to, jak udowodnić odporność latarki, po drugie wyzwanie, które na długo pozostanie w pamięci. Czapki z głów!



Wedel w ogóle robi trafione darylosu, niestety większość ciekawych przykładów, które znalazłam, znajduje się na profilach prywatnych blogerów, więc są nie do pokazania. Dość powiedzieć, że marka stara się dopasować podarunki do tematyki poruszanej przez blogera, często też personalizuje opakowania przesyłanych przez siebie słodyczy. Tutaj: minizestaw barmański wraz z Baryłkami i&nbbsp;przepisami na drinki, który otrzymała blogerka kulinarna Olga Kruszewska. Mniam.



Tu też wyzwanie, tylko że na weekend - zestaw piwa z personalizowanymi etykietami. Sympatyczne życzenia napisane specjalnie dla marketingowców i językiem marketingowców.



Kolejny udany przykład mówienia do odbiorcy jego językiem. CoffeeDesk generalnie prowadzi komunikację ukierunkowaną na młodych, kreatywnych z dużych miast, co widać np. na prężnie prowadzonym przez nich Twitterze. Jak nie pijam kawy, to tej bym spróbowała.



Tutaj klasycznie, ale kto by nie chciał mieć gadżetów z logo Twittera? Czasem proste pomysły okazują się najlepsze.

Jak widać, ile agencji reklamowych, tyle koncepcji na darylosu. Klucz do sukcesu to dobry plan i przede wszystkim presonalizacja. Dlatego gdybyście przypadkiem planowali kampanię darolosową, wpadnijcie do nas po druk personalizowany